czwartek, 2 czerwca 2016

Bransoletki

Najpierw powstawało ich całkiem sporo, teraz mały zastój, choć nowe krosno się pojawiło. Trochę choroba, trochę brak chęci na wszystko, ale czasem jednak zapał się pojawia. 
To najnowsza bransoletka - dla koleżanki ze szpitala. 


Wspomniane krosno - dzieło rodziców :)



To była w zasadzie pierwsza bransoletka na krośne, ale pokazuję dopiero jak wykończyłam, bo Iza wtedy jeszcze nie miała ani dobrych nici, ani też igły. Musiałam sama trochę pokombinować na brzegach. Bransoletkę dostała moja szwagierka.



Ta jeszcze nie ma właścicielki, powstała z potrzeby wypróbowania wzoru.



I jeszcze kilka, przeważnie na życzenie z imionami :)


Ta była wyplatana ponownie, bo za luźno wyszła, ale po poprawce nie robiłam zdjęcia, jakoś umknęło.



Kilka miesięcy temu na szkolny konkurs powstała kura w gnieździe z pisankami, jednak nie znalazła uznania szanownych jurorów.



Na moją prośbę kwiatek do karteczki imieninowej.



I wreszcie cotton balls, które właściwie robiła cała rodzina, z największym wkładem pracy włożonym przez Izę. Jak zawisną w docelowym miejscu, pokaże efekt końcowy. Powędrują do pokoju pewnej małej dziewczynki.




Na koniec nasza ulubienica (zaraz po króliku oczywiście). Iza często jej robi fotki, bo chomik to naprawdę prześmieszny zwierz.


wtorek, 23 lutego 2016

Tworzy się...

Iza mimo zdrowotnych zawirowań zyskała na nowo chęć tworzenia, teraz są to głównie rysunki i bransoletki wyplatane na krośnie. Pokazałam jej tchnikę, która bardzo przypadła jej do gustu, co mnie niezwykle cieszy. Sama projektuje i rozrysowuje wzory.



Z tego kompletu robiła bransoletkę, ale chce się nauczyć i kulek.



Akwarela



Kredki ołówkowe


Ołówek. Poznajecie pana Jana?



Niedługo więcej :)

wtorek, 21 kwietnia 2015

Pan Kogut

NIgdy w życiu bym nie wpadłą na to, żeby zrobić koguta z trawy. Dziecko jednak sobie wymyśliło, że na szkolny konkurs koguta zrobi. Z naturalnych materiałów. Życie na wsi ma swoje uroki, bo dookoła lasy, pola, więc można zbierać różne bogactwa. Wybrałyśmy się po rozmaite trawy, my z Izą w jedną stronę - mąż w drugą. Każde wróciło z naręczem traw. 
Najpierw zastanawiałyśmy się, czym wypełnić środek. Pierwsza wersja: gazety. Druga, o niebo lepsza: siano. Kuchnia zamieniła się w pobojowisko. Za to powiem jedno: siano jest naprawdę świetnym materiałem. Wiązane nićmi, na to dowiązane trawy, nóżki z drucików (powinny być grubsze, bo kogucisko nie chciał sam stać) i jest. Wymyśliła sobie Iza grzebień z trawy. Trawa pomalowana farbą w sprayu. 
Bawiłą się z tym do północy, ale efekt zaskoczył nawet ją samą. Kogut był bezkonkurencyjny.







Przy okazji wrzucam najnowsze rysunki, które udało się sfotografować. Ten był prezentem dla bardzo sympatycznej osoby.


A ten to plakat na angielski. Rihanna kompletnie do siebie nie podobna, ale za to jaka piękna :)






poniedziałek, 24 listopada 2014

Filcowane zwierzaczki

Wiem, nie było nic tu dawno... Nie mogę Izie ustawić samodzielnego dostępu do bloga, a mnie czasu na wszystko brakuje. Nie znaczy to, że Iza przez te wszystkie miesiące nic nie tworzyła. Coś tam się zdarzało, nie zawsze udało się to uchwycić na zdjęciach, ale postaram się odnaleźć to, co jednak zostało uwiecznione. Część tworków czeka na swoją kolej.
Jedno jest pewne: ulubione techniki mojej 12-latki to filcowanie na sucho i quilling.
Dziś przedstawiay filcowane na sucho zwierzaki. Dla mnie są po prostu megapiękne. Stanowczo najwięcej radości sprawia jej, gdy zwierzak nabiera kształtów. Oczywiście - inspiracji szuka w sieci, ale i tak ostatecznie robi po swojemu. Sowa powędrowała do kogoś bardzo sympatycznego. Moim zdaniem atutem tych zwierzątek są oczy - żadne koraliki czy gotowe, tylko filcowane. Sowie pazurki to moje wykonanie, na prośbę córki. Na szczęście zaakceptowała, bo nie chciałoby mi się ich przerabiać.




Jeżyk (a właściwie jeżynka) dzisiaj zostanie podarowany nowej właścicielce. 




Jeżyk wędruje na wyzwanie w Klubie Twórczych Mam. Jest w jesiennych kolorkach i w ogóle taki milusi jest :)

Był jeszcze króliczek-miniaturka (rasy baranek), który też już pokicał nim został dobrze sfotografowany. A był równie fajny jak te zwierzaczki powyżej.
Obiecuję poprawę i będę wrzucać systematycznie wytwory Izy.


Próba filcowania na mokro zakończyła się takim oto fajnym kwiatem dla mnie (będzie jeszcze jego odsłona na moim blogu) i stwierdzeniem, że ona jednak nie lubi filcować na mokro, bo nie daje to zamierzonych efektów. Niemniej jednak kwiat jest mój, mimo, że córka nie była z niego zadowolona.


Pozdrawiamy serdecznie, Iza i Kasia

wtorek, 6 maja 2014

Zabawa z papierkami - quilling i nie tylko

Podpatrując to, co robię, Iza wzięła się za zabawę z paskami papieru. Na pierwszy ogień poszły kolczyki dla mnie - jestem naprawdę zachwycona. Nosi się je super, bo przede wszystkim sa efektowne i lekkie.
Ja je tylko polakierowałam i założyłam bigle.


Potem poszło już "rzutem na taśmę". Iza wymyśliła koniczynki:



Potem naszyjnik-serduszko:



I wreszcie kolczyki dla cioci, na wzór tych moich.


Uważam, że papierowa biżuteria wbrew pozorom jest dość trwała, o ile jest utrwalona lakierem akrylowym.

Z innej beczki: moja ogrodniczka uwielbia kwiaty, wyhodowała więc nieco nasion nieśmiertelników i groszku pachnącego. Chciała je gdzieś wsadzić. Funduszy na odpowiednie skrzynki brak, więc udałyśmy się na strych, gdzie znalazłam stare proste skrzynki. Izie od razu zapaliła się lampeczka, postanowiła coś zmalować na takich starociach, które tylko oczyściła z kurzu. Akrylami namalowała kwiaty i zabezpieczyła warstewka lakieru. Całkiem fajnie to wygląda, choć trochę się rozmazało - za szybko chciała uzyskać oczekiwany efekt:) Mam nadzieję, że kury nie dobiorą się do kwiatków, bo szkoda by było pracy dziecka.


A na koniec rysunek do szkoły - bohaterka powieści "W 80 dni dookoła świata" - Aouda.
Jest jeszcze kogut podpatrzony w sieci, ale Iza miała na niego swój pomysł i nieźle się napracowała. Farb perłowych zabrakło w pewnym momencie. Kogut zajął II miejsce w szkolnym konkursie.



Pozdrowienia od Izy!

KasiaN