Najpierw powstawało ich całkiem sporo, teraz mały zastój, choć nowe krosno się pojawiło. Trochę choroba, trochę brak chęci na wszystko, ale czasem jednak zapał się pojawia.
To najnowsza bransoletka - dla koleżanki ze szpitala.
Wspomniane krosno - dzieło rodziców :)
To była w zasadzie pierwsza bransoletka na krośne, ale pokazuję dopiero jak wykończyłam, bo Iza wtedy jeszcze nie miała ani dobrych nici, ani też igły. Musiałam sama trochę pokombinować na brzegach. Bransoletkę dostała moja szwagierka.
Ta jeszcze nie ma właścicielki, powstała z potrzeby wypróbowania wzoru.
I jeszcze kilka, przeważnie na życzenie z imionami :)
Ta była wyplatana ponownie, bo za luźno wyszła, ale po poprawce nie robiłam zdjęcia, jakoś umknęło.
Kilka miesięcy temu na szkolny konkurs powstała kura w gnieździe z pisankami, jednak nie znalazła uznania szanownych jurorów.
Na moją prośbę kwiatek do karteczki imieninowej.
I wreszcie cotton balls, które właściwie robiła cała rodzina, z największym wkładem pracy włożonym przez Izę. Jak zawisną w docelowym miejscu, pokaże efekt końcowy. Powędrują do pokoju pewnej małej dziewczynki.
Na koniec nasza ulubienica (zaraz po króliku oczywiście). Iza często jej robi fotki, bo chomik to naprawdę prześmieszny zwierz.